Przejdź do głównej zawartości

rozdział 4 - Przysięga

Dora wstała, a za nią Remus, Syriusz i Bill, który gdzieś odszedł. Pan Weasley trzymał w ręku brązowy klucz. Syriusz wziął Tonks za rękę i poprowadził na górę do jakiegoś pokoiku. Był zielony, jak większość pomieszczeń w domu Blacków. Klamkę stanowiła głowa węża obnażającego swoje kły, jakby miał zaraz zatopić je w ręce pana Artura, który otwierał  drzwi. Tonks usiadła na kanapie razem z Syriuszem. W pokoiku nie było wielu mebli. Znajdowały się tam tylko ta kanapa, na której siedzieli, drewniany stolik i jedna szafa z barkiem, dwoma szafkami i szufladą. Każdy z elementów szafy był zamknięty na osobny klucz.
 Drzwi się otworzyły i wszedł Bill, targając za sobą jakiś sporych rozmiarów worek, który położył na stole. Pan Weasley otworzył barek, w którym nie było żadnych trunków. Znajdował się tam duży słój, który był w jednej trzeciej zapełniony zwiniętymi kawałkami pergaminu. Mężczyzna wyciągnął różdżkę i rzucił na słoik zapewne jakieś bliżej nie znane Tonks zaklęcie niewerbalne. Wieczko odkręciło się i opadło na stolik, obok szklanego pojemnika.

- Cóż, myślę, że nie będziemy wam już potrzebni. Do odprawienia rytuału przysięgowego potrzeba tylko dwóch pełnoprawnych członków Zakonu. - powiedział i wyszedł, a za nim Bill.

Na środek pokoju wystąpił Remus, a Syriusz wstał i pociągnął za sobą Dorę.

-Tonks podejdź tu. - poprosił Remus a następnie ujął delikatnie jej prawą dłoń. Zaraz złożysz przysięgę Zakonowi, poprzez moją osobę. Syriusz będzie twoim zaświadczycielem. Poświadczy za ciebie przed Zakonem, który ja reprezentuję. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - mówił powoli i spokojnie.  - Każdy z nas składa przysięgę własnymi słowami, gdyż według Dumbledore'a, jest to najszczersza forma przysięgi. Zaczynamy. - Syriusz stanął za Tonks, a ona na znak Remusa zaczęła mówić słowa swoje przysięgi. Nie miała problemu z wymyślaniem co ma powiedzieć. Słowa same płynęły z jej ust.

-Ja, Dora Tonks, córka Andromedy i Teda, przysięgam działać w imię dobra. Chcę stawić czoła Lordowi  Vo...Voldemortowi i z narażeniem własnego życia bronić wszystkich mugoli, czarodziei i moich bliskich.  - gdy mówiła czuła ciepło i przyjemne łaskotanie, które przechodziło z jej ręki, do dłoni Remusa i spowrotem. - Przyrzekam dołożyć wszelkich starań, by tajemnice Zakonu nigdy nie zostały ujawnione. Pozostanę w pełnej konspiracji, aż do dnia w którym zginę lub skończy się nasz ucisk. Pozostanę zawsze wierna dobru i swoim ideałom. Przysięgam!

Gdy skończyła, poczuła się silna i pełna odwagi. Remus poprosił ją o zapisanie swojego imienia i nazwiska na pergaminie. Po niej podpisał się Syriusz i wrzucił pergamin do słoika, który potem zamknął i odłożył za miejsce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

rozdział 2 - Spotkania po latach

Małe dziecko niezdarnie ciągnie czarnowłosego chłopaka za nogę. Ten się śmieje i daje się poprowadzić do ogrodu. Wsadza dziewczynkę do huśtawki i droczy się z dzieckiem odpychając je jednym palcem. Dziecko kopie go w brzuch. Jest z siebie dumne. Mężczyzna udaje, że go boli i rozhuśtuje malucha bardzo mocno. Dziecko najpierw jest zdezorientowane, ale potem się śmieje i unosi rączkę do góry próbując złapać słońce do małej piąstki. Sen się urwał. Tonks obudziła się i spojrzała na zegarek. Była trzecia w nocy. Znowu śnił jej się Syriusz. Niestety, nie pozostało po nim nic prócz wspomnień i kilku zdjęć w rodzinnym albumie. Podobno to on zabił Petera, swojego przyjaciela i tych biednych mugoli. Nie wierzyła w to! Nie Tonks, nie ta mała Dora, która kryła się głęboko w niej, dostępna tylko dla nielicznych! Gdy nie mogła przez to spać w nocy, matka powtarzała jej, że Black jest niewinny. Dzisiaj w nocy znowu była małą Nimfadorą, która co noc płakała za "swoim Łapcią". T...

rozdzial 3 - Opowieść

-Więc, jak ci się wiedzie? - zapytał Syriusz. Był ciekawy co działo się u małej Dory przez tyle lat, tylko że dziewczynka trochę mu urosła przez ten czas!  Jednocześnie chciał wiedzieć o niej wszystko i bał się, bo to jednak już dorosła osoba, mogła się zmienić. Mogła mu nie zaufać, a tego bał się najbardziej. Był przecież zbiegłym mordercą i zdrajcą, według gazet i ogólnej opinii publicznej. - U mnie nie dzieje się nic ważnego. Jestem aurorem. Ostatnio w biurze wieje nudą. Wszystko przez Scrimgeura. Chyba podejrzewa, że mogłabym się kontaktować z Tobą, bo jesteśmy spokrewnieni. W sumie od dzisiaj ma rację. A ja nawet nie wiem co się tak naprawdę wydarzyło, gdy umarli Potterowie! Skoro jesteś w Zakonie, to nie znam prawdziwej wersji wydarzeń! -Tonks, czy potrafisz uwierzyć, że jestem niewinny? - zapytał pełen nadziei. - Jeśli tak, to opowiem ci o tym, co się stało. To dla mnie do dzisiaj trudne, ale ty zasługujesz na prawdę. Jesteś moją małą Dorą. Jedynym, z tego c...