Dora wstała, a za nią Remus, Syriusz i Bill, który gdzieś odszedł. Pan Weasley trzymał w ręku brązowy klucz. Syriusz wziął Tonks za rękę i poprowadził na górę do jakiegoś pokoiku. Był zielony, jak większość pomieszczeń w domu Blacków. Klamkę stanowiła głowa węża obnażającego swoje kły, jakby miał zaraz zatopić je w ręce pana Artura, który otwierał drzwi. Tonks usiadła na kanapie razem z Syriuszem. W pokoiku nie było wielu mebli. Znajdowały się tam tylko ta kanapa, na której siedzieli, drewniany stolik i jedna szafa z barkiem, dwoma szafkami i szufladą. Każdy z elementów szafy był zamknięty na osobny klucz. Drzwi się otworzyły i wszedł Bill, targając za sobą jakiś sporych rozmiarów worek, który położył na stole. Pan Weasley otworzył barek, w którym nie było żadnych trunków. Znajdował się tam duży słój, który był w jednej trzeciej zapełniony zwiniętymi kawałkami pergaminu. Mężczyzna wyciągnął różdżkę i rzucił na słoik zapewne jakieś bliżej nie znane Tonks zaklęcie ...
-Więc, jak ci się wiedzie? - zapytał Syriusz. Był ciekawy co działo się u małej Dory przez tyle lat, tylko że dziewczynka trochę mu urosła przez ten czas! Jednocześnie chciał wiedzieć o niej wszystko i bał się, bo to jednak już dorosła osoba, mogła się zmienić. Mogła mu nie zaufać, a tego bał się najbardziej. Był przecież zbiegłym mordercą i zdrajcą, według gazet i ogólnej opinii publicznej. - U mnie nie dzieje się nic ważnego. Jestem aurorem. Ostatnio w biurze wieje nudą. Wszystko przez Scrimgeura. Chyba podejrzewa, że mogłabym się kontaktować z Tobą, bo jesteśmy spokrewnieni. W sumie od dzisiaj ma rację. A ja nawet nie wiem co się tak naprawdę wydarzyło, gdy umarli Potterowie! Skoro jesteś w Zakonie, to nie znam prawdziwej wersji wydarzeń! -Tonks, czy potrafisz uwierzyć, że jestem niewinny? - zapytał pełen nadziei. - Jeśli tak, to opowiem ci o tym, co się stało. To dla mnie do dzisiaj trudne, ale ty zasługujesz na prawdę. Jesteś moją małą Dorą. Jedynym, z tego c...